Stado *.*

Stado *.*

środa, 3 czerwca 2015

Rozdział 3

 Spojrzałam na zegarek, była już jedenasta, a to oznaczało, ze na jazdę zaraz przyjedzie Ada. musiałam więc przygotować Narnię. Weszłam na padok, obie klacze akurat stały spokojnie i skubały trawę. Podeszłam do Narni i zręcznie wskoczyłam na jej grzbiet, dając jej znaki łydkami, ma oklep dojechałyśmy do stajni. W środku wyczyściłam ją i osiodłałam, popręg na razie zostawiłam luźno. Skarogniada klacz pięknie się prezentowała w fioletowym czapraku, czarnym siodle i ogłowiu.
Tak wystrojoną Narnię wyprowadziłam przed stajnię. Z białego samochodu wyskoczyła Ada, jej jasne włosy zaplecione były w warkocza, miała na sobie czarne sztyblety, ciemno-różowe bryczesy i białą koszulkę. Wyglądała przesłodko. Od razu podbiegła do swojej klaczy i wtuliła się w jej sierść.
-Cześć Klara powiedziała odklejając się od klaczy.
-Hej Ada- Przytuliła się do niej na powitanie. Pomachałam jeszcze do jej mamy, która właśnie odjeżdżała samochodem.
-O której przyjedzie po ciebie mama?- zapytałam prowadząc klacz na maneż.
-Będzie około piętnastej, dzięki że osiodłałaś Narnię. - Powiedziała dziewczyna otwierając bramę,
-Nie ma za co-Odpowiedziałam dopinając popręg.- Możesz wsiadać.
Ada wsiadła na klacz, chociaż musiałam ją trochę przytrzymać, bo się niepotrzebnie kręciła.
Przez ostatnie cztery tygodnie to ja uczyłam Adę jeździć, ponieważ ze szkółki jeździeckiej wyniosła jakieś złe wspomnienia, o których nie chciała mówić.
Ja zaś szkolenie na instruktorkę zrobiłam w wakacje, rok temu. Na tym właśnie szkoleniu poznałam Milenę.W ciągu tamtych wakacji zdążyłyśmy się zaprzyjaźnić. Od tamtego czasu Milena często mnie odwiedza.
-Jedź stępem w lewo- Powiedziałam do dziewczyny wracając do rzeczywistości.
Klacz na znak łydki leniwie ruszyła w lewo.
-Dobrze to teraz poćwicz anglezowanie w stępie. -Szło jej całkiem dobrze. Na moje polecenie wykonała jeszcze kilka ćwiczeń. Ada energicznie wykonywała zadania.
-To teraz kłus anglezowany! - Zawołałam.
Ada chyba tylko na to czekała, Na znak łydki Narnia ładnie zaczęła kłusować.
-Zmień nogę Ada! I popraw nogi w strzemionach! - Zawołałam. Dziewczyna zastosowała się do moich rad i naprawdę szło jej coraz lepiej.
-Teraz pojedź przez chwilę ćwiczebnym! -Chciałam żeby jeszcze potrenowała przed pierwszym galopem.
Kiedy ćwiczebny szedł jej już bardzo dobrze uznałam, że już czas na galop.
-W narożniku spróbuj zagalopować, przyłóż mocno łydki i usiądź w siodle! -Poinstruowałam dziewczynę.
Widząc minę Ady, pomyślałam, że wjedzie zaraz do środka i zejdzie z konia. Myliłam się.
Ada zastosowała się do moich poleceń prawidłowo. Narnia ładnie zagalopowała, a Ada miała dobry dosiad.
-Bardzo dobrze wam idzie-Pochwaliłam je, najwyraźniej  za wcześnie.
Po jednym okrążeniu klacz potknęła się, ale biegła dalej, jednak Ada nie miała tyle szczęścia. Najpierw zsunęła się na szyję klaczy, a zaraz potem upadła na plecy, prosto na ziemię.
Podbiegłam do niej przestraszona, że stało się jej coś poważnego.
Kiedy już byłam przy niej zauważyłam, że się trzęsie, lecz kiedy się do mnie obróciła okazało się, że dziewczyna zanosi się od śmiechu.
-Nic ci nie jest? -Zapytałam nie wiedząc co myśleć.A kiedy pokręciła głową na znak, że nie, dodałam- Dlaczego się śmiejesz? Okropnie mnie przestraszyłaś.
-Przepraszam, jeszcze nigdy nie spadłam, śmiesznie to wyglądało.-Odparła wstając i otrzepując się z kurzu.
-Na pewno nic sobie nie zrobiłaś?
-Wszystko jest w porządku, nie panikuj.
-No dobrze. -Odparłam nieco zmieszana- Skoro nic ci nie jest to wsiadaj.
Przytrzymałam Adzie strzemię i po chwili ponownie siedziała na Narni, uśmiechnięta od ucha do ucha.
-Kłusuj jeszcze raz i spróbuj ponownie zagalopować.
Tym razem galop wyszedł jej całkiem nieźle.Po kilku okrążeniach poleciłam jej przejść do kłusa i w końcu do stępa z luźną wodzą.
Kiedy klacz była już występowana, Ada zeskoczyła na ziemię, podwinęła strzemiona i poluzowała popręg.
-Zaprowadź ją teraz do stajni i rozsiodłaj. Pomoc ci czy sobie poradzisz?
-Dam radę- Odpowiedziała rozpromieniona Ada.
Kiedy odprowadzała klacz do stajni, ja poszłam do domu. W kuchni było pusto, chwyciłam jabłko i wyszłam na korytarz.
Kiedy już miałam ponownie wychodzić na dwór zza drzwi usłyszałam odgłosy rozmowy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz