Stado *.*

Stado *.*

środa, 24 czerwca 2015

Rozdział 5

Niedziela

Jak zwykle obudziłam się wcześnie rano, od razu poszłam zająć się stajnią. Wypuściłam konie na padoki.Kiedy posprzątałam boksy i pozamiatałam stajnię było już po dziewiątej.
Wróciłam więc do domu, ponieważ podczas pracy zdążyłam zgłodnieć.
Na końcu ogrodu zobaczyłam Karola, pomachałam mu i weszłam do domu. W środku panowała przyjemna cisza, wiedziałam jednak że to kwestia najwyżej godziny zanim zjawią się pozostali domownicy.
W kuchni również było pusto, zaczęłam więc przygotowywać sobie śniadanie, podczas gdy kroiłam pomidory, do kuchni weszła Nora.
-Dzień dobry słoneczko! Mogłaś mnie zawołać, przygotowałabym ci śniadanie.
-Poradzę sobie. -W kuchni zapanowała niezręczna cisza, byłam trochę zła na Norę za to, że nie powiedziała mi o swojej rozmowie z Konstancją.
-Dobrze, że jednak coś jesz, zaczęłam się już o ciebie martwić, nie masz apetytu? -Nora musiała zauważyć, że nie jestem zbyt rozmowna.
-Ostatnio jakoś nie. -Postanowiłam jednak naprowadzić rozmowę na odpowiedni tor. -Ale wyobraź sobie,że idę dzisiaj na kolację.-Powiedziałam jakby od niechcenia siadając przy stole z talerzem kanapek.
Słysząc to po twarzy Nory przebiegł ledwo zauważalny grymas.
-W co zamierzasz się ubrać?-Nora najwyraźniej postanowiła udawać nieporuszoną.
-Jeszcze nie zdecydowałam. Zastanawiam się do kogo idziemy na tą kolację. Wiesz może?
-Nic mi o tym nie wiadomo, przecież wiesz, że Pani Konstancja mi się nie zwierza. Swoją drogą- Zaczęła - Byłam przekonana, że nie lubisz takich eleganckich kolacji i uroczystości.
-No tak, Jednak uznałam, że tym razem może być ciekawie.-Uśmiechnęłam się lekko.
W tym momencie do kuchni wszedł wujek Klemens.
Jak zwykle rano był ubrany w rozciągnięty, stary dres, pewnie wybrał się na bieganie.
-Dzień dobry wszystkim! -Zawoła jak zwykle rozpromieniony i zajrzał do lodówki.
Wujek należał do tych nielicznych osób, które od rana miały świetny humor i zarażały nim innych.
-Cześć wujku.
-Dzień dobry, proszę usiąść, zrobię panu śniadanie.
-Nie trzeba, zjem szybko i idę pod prysznic-Powiedział podkradając z mojego talerza jedną z kanapek.
-Nie chcesz śniadania, ale mnie okradasz z moich cennych kanapek! -Zażartowałam.
-Kradzione nie tuczy- Odparł Klemens biorąc wielki kęs kanapki.
-Biegałeś dzisiaj wujku?- zapytałam.
-Tak, pogoda jest świetna, musisz się kiedyś ze mną wybrać.
Nie zdążyłam mu odpowiedzieć, ponieważ w tej chwili do kuchni wparowała Konstancja.
Jak zwykle od rana niezadowolona usiadła przy stole. Była ubrana w ciemno-granatową, elegancką sukienkę.
-Oh Klemens! Tyle razy ci mówiłam, żebyś przebierał się od razu po tym swoim bieganiu! W tym stroju wyglądasz śmiesznie.
-Nie miałem czasu, strasznie zgłodniałem. -Odpowiedział wujek pakując do ust kolejny wielki kęs.
Wymieniła z wujkiem porozumiewawcze spojrzenia. Mimo, że Konstancja była jego żoną, on również dostrzegał jej liczne wady.
Lecz jego to bawiło, a mnie denerwowało.
-Pójdę już, potrenuję jeszcze z Kapriolą.-Skierowałam się do wyjścia z kuchni.
-Klarka, zaczekaj!-Zawołał wujek.
Kiedy się odwróciłam kontynuował. -Wydaje mi się,że Konstancja już cię zaprosiła na kolację.
Spojrzałam na Konstancję, miała nieodgadniony wyraz twarzy.
-Tak, coś wspominała-Odparłam wzruszając ramionami.
-Bardzo chciałbym,żebyś z nami poszła, dawno nigdzie razem nie wychodziliśmy.-Powiedział wujek, po czym upił łyk kawy.
-Wiem wujku, pójdę z wami.
-Cieszę się-Klemens uśmiechnął się szeroko, zaś Konstancja się naburmuszyła.
-Pomogę potem paniennce wybrać sukienkę -Powiedziała milcząca dotąd Nora.
W odpowiedzi jedynie się uśmiechnęłam i skinęłam lekko głową, po czym wyszłam z kuchni.

***

Wiem,że długo nie było rozdziału, było to spowodowane małą aktywnością na blogu. Długo tu nie zaglądałam jednak kiedy dzisiaj zobaczyłam ilość wyświetleń (i aż jeden komentarz! :D ) to od razu zabrałam się do pisania.W tym rozdziale nie za wiele się działo, ale obiecuję,że dalej akcja się rozkręca. Przed zakończeniem roku szkolnego postaram się jeszcze coś wrzucić, :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz