Stado *.*

Stado *.*

piątek, 26 czerwca 2015

Rozdział 8

Zerknęłam na zegarek, było po osiemnastej.
Na kolacji mieliśmy się zjawić o wpół do dwudziestej.
Wbiegłam szybko po schodach i wpadłam do mojego pokoju. Kiedy otworzyłam szafę przez chwilę zastanawiałam się co ubrać. W końcu zdecydowałam się na pastelowo różową sukienkę.
Pobiegłam zatem do łazienki by się umyć i uczesać, jak zwykle zrobiłam sobie krzywego koka i lekki makijaż.  Ubrałam sukienkę i już właściwie byłam gotowa, a była dopiero 18:30.
Postanowiłam jeszcze na chwilę zajrzeć do stajni, ale gdy była na schodach zatrzymał mnie głos wujka.
-Miło, że przy okazji pan do nas zajrzał-Powiedział wujek. -Do zobaczenia. -Zamknął drzwi więc nie było mi dane dowiedzieć się z kim się żegnał.
-Klara!- Wreszcie mnie zauważył. -Pięknie wyglądasz!- Zawołał gdy byłam już na dole schodów.
-Dziękuję wujku, ty też nieźle wyglądasz. -Klemens miał na sobie niedawno kupiony czarny garnitur, krawat w tym samym kolorze i nieskazitelnie białą koszulę.
-Wiem o tym- Zaśmiał się głośno. -Dokąd idziesz?
-Chciałam jeszcze zajrzeć do stajni przez wyjazdem. -Odparłam.
-Ok, tylko się nie ubrudź.
-Wujku? -Rzuciłam będąc już przy drzwiach.
-Tak?
-Właściwie to do kogo my idziemy na tą kolację?
-Do mojego szefa -Klemens zrobił śmieszną minę.
-O, czyli będzie formalnie. -Zaśmiałam się.
-Nie, -Wujek również się zaśmiał-Wydaje mi się, ze chce nas  po prostu lepiej poznać i tyle, nie stresuj się.-Klemens puścił mi oczko.
-A kto tam jeszcze będzie?
-Będzie jeszcze jego żona, córka i syn, który jest chyba mniej więcej w twoim wieku, więc raczej się dogadacie, nie martw się. A właśnie, co z Cyprysem? Karol mi opowiadał co dzisiaj zaaszło.
-Michael mówił, że to nic poważnego, wystarczy że będę regularnie smarować ranę i powinna się szybko zagoić. -Spojrzałam na Klemensa- Tylko jedno mnie martwi.-Powiedziałam po chwili namysłu.
-Co takiego? -Wujek spojrzał na mnie z zainteresowaniem.
-Michael stwierdził, że ranę zadało prawdopodobnie jakieś dzikie zwierze. Boję się, że cokolwiek to jest może się tu dalej kręcić. -Wyznałam ze zmartwieniem.
-Powinniśmy pozamykać konie w boksach i przeszukać teren. Ale przeszukaniem zajmiemy się już jutro, a konie lepiej zamknąć już dziś.
-Karol już je zamknął, ale idę jeszcze sprawdzić co u nich. -Odwróciłam się i wyszłam na zewnątrz.
Na szczęści zdążyło się już rozpogodzić, weszłam więc do stajni.
Wszystkie konie były w swoich boksach, przywitałam się kolejno z każdym koniem, najwięcej czasu spędziłam najwięcej czasu, a kiedy już ją wygłaskałam za wszystkie czasy wyszłam ze stajni zamykając za sobą wielkie drzwi.
Kiedy wróciłam do domu właśnie nastała pora wyjazdu, Wujek Klemens stał obok głównego wyjścia.
-A gdzie Konstancja? -Zapytałam, chociaż dobrze znałam odpowiedź, pewnie nadal sterczy przed lustrem poprawiając fryzurę albo makijaż.
-Jeszcze się przygotowuje,  jak tak dalej pójdzie to się spóźnimy. -Odparł, choć był jak zwykle rozluźniony i uśmiechnięty.
Czas oczekiwania na Konstancję spędziliśmy na rozmowie. Po około piętnastu minutach księżniczka raczyła się zjawić.
Jak zwykle elegancja i dystyngowana Konstancja stanęła w drzwiach i omiotła nas wzrokiem. Kiedy spojrzała na mnie po jej twarzy przebiegł ledwo zauważalny grymas.
Najwyraźniej coś jej się nie spodobało.
-Jedziemy? -Zapytała.
-Oczywiście Królowo.-Klemens najwyraźniej miał dzisiaj dobry humor.
-Klara ślicznie wyglądasz-Stwierdziła ciotka schodząc po schodach.
-Dziękuję-Za kolejny nieszczery komplement, dodałam w myślach. Kiedy w końcu zeszliśmy po schodach, wsiedliśmy do samochodu i wyjechaliśmy na drogę.

2 komentarze:

  1. Przeczytałam wszystko. Bardzo mi się podoba Twoje opowiadanie. Pisz dalej jeśli możesz i w ogóle jeszcze tu zaglądasz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisz dalej!
    Świetnie się czyta <3

    OdpowiedzUsuń