Hej, jestem Kasia, jak na razie jestem jedyną autorką na tej stronie, ale kto wie, może coś się kiedyś zmieni. Opowiadanie publikowane na tej stronie opisuje losy Klary, siedemnastoletniej instruktorki jazdy konnej zmagającej się z problemami swojej rodziny. Najczęstszym miejscem akcji jest dom Klary i jego okolice. W stajni Klary znajdują się obecnie cztery konie, co za niedługo ma się zmienić. Życzę miłego czytania :)
Stado *.*
niedziela, 7 czerwca 2015
Rozdział 4
Dźwięki rozmowy dobiegały zza drzwi jadalni.
-Klara kocha to miejsce! To jej dom! Nie może jej pani tego zrobić.- Usłyszałam głos Nory.
-Nie jesteś tu od mówienia mi co mogę robić, a czego nie. Wracaj lepiej do pracy i nie wtrącaj się w nie swoje sprawy. -To zdecydowanie był piskliwy głos Konstancji.
Nastała chwila ciszy, po której usłyszałam szpilki Konstancji przemierzające pomieszczenie.
Wyszłam pospiesznie na dwór, żeby nie przyłapała mnie na podsłuchiwaniu.
Oparłam się o balustradę tarasu. O czym one rozmawiały? Z pewnością miało to związek ze mną.
Co Konstancja chce zrobić z moim domem.
Wiedząc, że mam obowiązki postanowiłam nie myśleć o tym w tej chwili.
Przeszłam przez stajnię i wyszłam na padok, który znajdował się tuż za nią.
Zobaczyłam Narnię, na której na oklep stępowała Ada.
-Ada! Chcesz znowu spaść? -Podeszłam do dziewczyny.
Kiedy mnie zobaczyła szybko zeszła z klaczy.
-Przepraszam, Bardzo chciałam jeszcze na niej pojeździć.
-To mogłaś zaczekać na mnie.Wiesz co twoi rodzice by mi zrobili gdyby coś ci sie stało? -Tak naprawdę nie byłam na nią zła, chciałam tylko żeby zaczęła mnie w końcu słuchać.
Dziewczynka posmutniała.
-Nic by mi się przecież nie stało -Odparła naburmuszona.
-Nie rób tak więcej, możesz jeździć tylko pod moim nadzorem.
-To mogę jeszcze pojeździć?
Spiorunowałam ją wzrokiem i ruszyłam w stronę stajni. Ada podążyła za mną i dorównała mi kroku.
-Przepraszam, nie denerwuj się -Powiedziała potulnie i zrobiła jedną z tych min, które małe dzieci robię po jakimś przewinieniu.
Nie potrafiłam się na nią gniewać.
-No dobrze, ale żeby mi to było ostatni raz. Chcesz jeszcze coś porobić czy już jedziesz?
-Mam jeszcze chwilę czasu.
-Ok, to wyczyść swój sprzęt.
-To ma być kara? -Ada zaczęła się śmiać i ruszyła w podskokach w stronę stajni.
Reszta dnia upłynęła bardzo spokojnie. Po ukończeniu swoich zajęć Adrianna pojechała do domu.
Ja zaś do późnego wieczora pracowałam przy koniach. Głównie dlatego, że nie chciałam wchodzić w drogę Konstancji.
W końcu jednak musiałam wrócić do domu.
Weszłam cicho tylnym wejściem, starałam się zrobić jak najmniej hałasu. Kiedy byłam mniej więcej w połowie schodów usłyszałam ten piszczący głos.
-Klara! -Usłyszałam. Odwróciłam się i zobaczyłam osobę, której za wszelką cenę chciałam uniknąć.
Konstancja stała na dole schodów. Ubrana była w białą sukienkę, czarne szpilki i chyba tonę biżuterii.
Miała figurę modelki i była bardzo wysoka. Jej blond włosy były upięte szykownego koka.
Konstancja zmierzyła mnie wzrokiem od stóp do głowy. Zdałam sobie sprawę z tego, że po całym dniu pracy wyglądam pewnie koszmarnie. No cóż, nie wszyscy mogą się stroić i odpoczywać całymi dniami.
-Wszędzie cię szukałam. -kłamała, wiadomo przecież, że jak mnie nie ma w domu to z pewnością jestem w stajni. Wcale mnie nie szukała.
-To coś kiepsko ci poszło -Odburknęłam.
-Chodź, musimy porozmawiać -Powiedziała i o dziwo nie zwracając uwagi na moje pyskowanie, poszła do biblioteki.
Nieco zdziwiona poszłam za nią.
-Gdzie jest wujek Klemens? -Zapytałam wchodząc do biblioteki.
-Pracuje w swoim gabinecie, nie przeszkadzaj mu.
Stanęła na środku pomieszczenia i gestem kazała mi usiąść na fotelu, kiedy to zrobiłam zaczęła:
-Mam do ciebie pewną sprawę. -Widząc, że nie wykazuję większego zainteresowania kontynuowała.- Jutro ma się odbyć pewna ważna kolacja. Twój wujek ubzdurał sobie, że twoje towarzystwo jest tam potrzebne. Chciałam jeszcze zaznaczyć, że to bardzo ważna kolacja -Powtórzyła kładąc nacisk na słowo "bardzo". - nie ukrywam, że bardzo bym się cieszyła, gdybyś mu grzecznie odmówiła uczestnictwa w tej kolacji.-Uśmiechnęła się przebiegle.,
Już wcześniej się zdarzało, że Konstancja proponowała mi pieniądze w zamian za nieobecność na różnych uroczystościach. Jednak byłam bardzo ciekawa, czy to co udało mi się dzisiaj podsłuchać ma jakiś związek z tą bardzo ważną kolacją.
-Widzisz bo wydaje mi się, że chcę pójść na tą kolację. -Uśmiechnęłam się do niej szyderczo.
-Chyba się nie zrozumiałyśmy, Oczywiście dostaniesz ode mnie dodatkowe kieszonkowe.
-Kieszonkowe mam wystarczająco duże, by móc ci odmówić. Wybieram się na tą kolację -Powiedziałam.
-Widać było, że już ją dosyć zdenerwowałam. Wbiła we mnie swój pełen nienawiści wzrok.
-Nie wstyd ci za siebie? Narobisz Klemensowi wstydu, nie potrafisz się zachować.
-Wydaje mi się, że już się do tego przyzwyczaił. -Zaśmiałam się.
-No dobrze, mała materialistko, podwójna stawka.
Byłam rozbawiona ale też zaciekawiona całą tą sytuacją. Co takiego chciała przede mną ukryć?
-Chyba jednak pójdę, -Powiedziałam i szyderczo wydęłam usta, po czym wstałam i wychodząc powiedziałam tylko: -Miłej nocy Konstancjo.
Poszłam na gorę zadowolona z tego, że udało mi się jej dogadać.
Wzięłam prysznic i ubrałam się w piżamę. Leżąc w łóżku zastanawiałam się co ubrać na jutrzejszą kolację.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Świetne opowiadanie czytam je 6 raz ❗️💟
OdpowiedzUsuńŚwietne nie jest, :D dopiero się rozkręca, ale ciesze się że komuś się podoba :D
Usuń